Na początku wybrałam 4 ładne parówki.
Jeszcze nie świadoma swojej kuchennej porażki wsypałąm, proszke do miski
Aromat jaki unosił się z miski był zachęcający. Śłodko pachnący cebulowy proszek zalałam więc 1/2 szklanki wody i tu się zaczeło
To co wyszło po dodaniu wody, zamiast ciasta na nugetsy czy naleśnikowego lecz, jak to stwierdził mój młodszy kochany brat wymiociny, oczywiście zgodziłam się z nim. Jednak dalej walczyłam, choć już tu czułam, że to danie nie ma prawa się udać. Zaczełam obtaczać parówki w mazi.
Ciasto jednak zamiat do parówek kleiło się do moich rąk. Walka była nierówna i ciasto wygrywało, jednak nie poddałąm się i 4 parówki w cieście wylądowały na patalni na rozgrzaym oleju.
NA patelni czekało na mnie jednak jeszcze większe rozczarowanie. Ciasto odeszło od parówek, ciężko było odwrócić je na drugą stronę, więc gdy tylko ciasto nadawało się do spożycia szybko ściągłąm parówki z patelni.
Jak widać nie wyglądało to najsmaczniej i uwieżcie nie było. Dziękuję komuś kto wymyślił ketchup, który pomagał mi na zjedzenie mojej porcji. Mój brat zato zjadł ze smakiem i uzna, że w sumie możemy jeszcze kiedyś spróbować to zrobić... co ja na to? No cóż, chyba raczej kolejnego razu nie będzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz